Szacunek!

Szacunek!

Gwarek Ornontowice - Szczakowianka Jaworzno 3:2 (1:0)
1:0 - Zdrzałek 2 minuta, 2:0 - Sikora 55 minuta, 2:1 - Mrożek 58 minuta-głową, 2:2 - P. Sermak 65 minuta, 3:2 - Boczar 71 minuta. Sędziował Adam Machwic (Katowice). Widzów 100.
GWAREK: Byczek - Sikora, Ferensztain, Rajca, Niewiedział - Bałuszyński (75. Fraś), Boczar, Wojtuń (55. Staszowski), Kasprzyk - Zdrzałek, Sewerin (60. Leszczyński). Trener Damian GALEJA.
SZCZAKOWIANKA: Kojdecki - Dębowski (71. Grzywa), Rodziewicz, Kiczyński, Dworak (40. Repa) - Walczak (73. Żurawik), Mrożek, P. Sermak, Rozmus, Zyguła (61. Biskup) - A. Molenda. Trener Andrzej SERMAK.
Żółte kartki: Boczar - Dworak.
Szacunek należy się trenerowi za odważne decyzje personalne i szacunek należy się wszystkim zawodnikom za postawę na boisku. W to sobotnie dżdżyste popołudnie chyba nikt nie żałował decyzji przyjścia na stadion przy ulicy Zwycięstwa. Gwarek będący ostatnio w poważnym dołku gościł będącą na fali drużynę z Jaworzna trudno, więc było wierzyć w przerwanie złej passy. A tu niespodzianka! Trener zaszalał i w podstawowym składzie wystawił dwóch zawodników, którzy w tym sezonie głównie wiodą prym w drugiej drużynie walczącej o awans do klasy A: Jakuba Sewerina i Mateusza Wojtonia. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę młodzi zawodnicy nie zawiedli a każdy z nich mógł nawet strzelić swoją bramkę - zabrakło trochę szczęścia! Mecz stał na rzadko spotykanym w czwartej lidze poziomie. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że Gwarek potrafi grać z drużynami prezentującymi wysoki poziom kultury piłkarskiej. Potrafimy się dostosować do takiego rywala i stwarzać swoje okazje strzeleckie. W tym meczu było wszystko a nastroje zgromadzonej na stadionie publiczności zmieniały się jak w kalejdoskopie. Od entuzjazmu do rozpaczy, od rozpaczy do entuzjazmu i wreszcie do szczęśliwego zakończenia. Prowadząc 2:0 roztrwoniliśmy przewagę błyskawicznie tracąc bramki po dwóch stałych fragmentach gry. Podnieśliśmy się i ostatecznie po doskonałej akcji całego zespołu zwycięską bramkę zdobył Dawid Boczar dodając swoje trafienie do wcześniej strzelonych bramek przez Kubę Zdrzałka i Marka Sikorę. To, co się działo w końcówce spotkania do istne szaleństwo. Po ilości zmarnowanych przez nas zespół sytuacji przesądni kibice naszej drużyny mogli zwątpić w zwycięstwo, zwłaszcza, gdy w samej końcówce piłka uderzona przez Tomka Leszczyńskiego nie wpadła do pustej bramki a majestatycznie trafiła w słupek i gdy sędzia w doliczonym czasie nie podyktował rzutu karnego za faul na Marku Sikorze! Tym razem jednak w końcu udało się przełamać złą pasę i niech żałują ci, którzy tego nie widzieli! Przed nami już we wtorek kolejny rywal mający dobrą passę i znowu będzie się trzeba wznieść na wyżyny. Jednak po tym, co widzieliśmy dzisiaj wydaje nam się, że nie jest to zadanie z serii „mission impossible”.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości